W dniach 15 - 23 sierpnia spełniłem swoje marzenie i odbyłem ośmiodniową wycieczkę po Rumunii z biurem podróży „Tęcza”. Widziałem piękne krajobrazy i dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o historii i obyczajowości regionu, dzięki świetnemu pilotowi wycieczki, który posiadał olbrzymią wiedzę i potrafił ją świetnie przekazać. Zapraszam do obejrzenia relacji.
Kilka fotek pstrykniętych "na szybko" z telefonu. Góry i małe wioseczki.
Miejscowość Brasov (Braszow), prawie jak Hollywood.
W Rumunii na co dzień nie pija się herbaty, za to dużo kawy. Wino i śliwowica to też bardzo popularne napitki. Rumuni potrafią piwo przepijać śliwowicą. Miałem okazję spróbować śliwowicy 60 % pędzonej domowym sposobem. Niezapomniane przeżycie dla przełyku… .
"Wesoły cmentarz" nazwany tak przez francuskiego dziennikarza, który znalazł się tutaj zupełnie przypadkiem w latach 80-tych. Kolorowe nagrobki wydały mu się wesołe.
Na "wesoły cmentarz" z bronią nie wejdziesz.
Gdy ktoś poprosi w Rumuńskim domu o mocną czarną herbatę oznacza to, że jest bardzo chory. Właściwie to już umiera. Oczywiście w hotelach herbata przy kolacji i śniadaniu to już standard.
Krajobraz z kibelkiem.
W tej niepozornej kamienicy mieściła się siedziba niesławnej Securitate. Kto tam wszedł przeważnie już stamtąd nie wychodził.
Pomnik/ popiersie Mustafy Kemala Atatürka. Dowód przyjaźni Rumuńsko /Tureckiej.
To jest sztuka!
Brama do dzielnicy chińskiej.
Zamki, pałace i rzekoma siedziba Draculi (wabik na turystów)
Średniowieczne twierdze i wsie
Ostatnie dwa dni noclegu w XVI w. kamienicy, przerobionej na hotel. Czułem się trochę tak jak w horrorze wytwórni "Hammer". Wiem, że zdjęcia tego nie oddają. Nocowaliśmy wtedy na starówce wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO!
Kotek musi być.
Tutaj tabliczka na ścianie w domu w którym urodził się... .
Tutaj zakończę moją foto relację. Dla mnie było to spełnienie marzenia. Dla Was być może kilka krótkich chwil w Rumunii i zachęta do odwiedzenia tego pięknego kraju.
Autor: Dominik Kunat