Mijający
A.D. 2014 był dla mnie i dla moich najbliższych czasem smutnym i ciężkim. W
wielu ważnych dla mnie sprawach nic się
nie zmieniło, doszły za to nowe zmartwienia. Kilku kluczowych kwestii nie udało się rozwiązać przed końcem roku.
Odnieśliśmy za to jedno „Pyrrusowe” zwycięstwo. Po za tym dokończyliśmy remont
mieszkania. Pomimo wielu niepowodzeń, rozczarowań i przykrych sytuacji w
podsumowaniu minionego roku, chciałbym się skupić na wydarzeniach, które dały
mi radość i napawały optymizmem.
Rok
2014 nie obfitował w wielkie sukcesy, ale bez większego problemu wymienię parę
małych radości: W lipcu wyremontowaliśmy przedpokój. Zakończyła się pewna
sądowa batalia, co prawda zwycięstwo jest „Pyrrusowe”, ale to zawsze
zwycięstwo. W tym roku zakończyły swoją działalność dwa blogi internetowe do
których pisywałem teksty, ale za to narodził się mój autorski blog, który
właśnie czytacie. Blog (nie)śmiertelnie poważny wystartował 30 września, a już
zaliczył osiemset bezpośrednich wejść i to dla mnie jest duży sukces! Po za tym
dzięki pewnemu dobremu człowiekowi tekst mojego autorstwa ukazał się w empikowej gazetce …, tak wiem ten straszny empik, ale to była najszybciej zarobiona kasa w
życiu, taki uśmiech od losu. Do małych radości należy także zaliczyć zmianę
środka lokomocji, oraz dostawców rozrywki i Internetu, A wszystkie te drobne
zmiany podyktował w dużej mierze los. W wigilię też się uśmiechnął. Teraz
przejdźmy do konkretów.
Magia
liczb
W
minionym roku trochę książek się
przeczytało. Finiszuje z jedenastoma pozycjami na liście. Czyli o trzy książki
mniej niż w roku 2013. Oczywiście pozycją roku została dwu tomowa antologia
reportażu polskiego XX wieku. Po za tym zakończył się cykl opowiadań Roberta E.
Howarda wydany łącznie w pięciu tomach. Małą ilość przeczytanej literatury
równoważy siedemdziesiąt tomów i zeszytów komiksowych łącznie, w tym pozycje
cyfrowe obcojęzyczne.
W
to się grało
Lista
gier komputerowych, które udało mi się zakończyć do 31 grudnia 2014 liczy sobie
dwanaście pozycji. Najbardziej zapadło mi w pamięć zakończenie sagi Castlevania:
Lords of shadow 2. Uważam, że jedynka pod względem scenariusza była ciut lepsza.
Dwa miesiące po premierze drugiej odsłony pojawił się niespodziewanie niczym
święta inkwizycja spin – off serii zatytułowany Mirror of Fate i osłodził słabsze momenty sequela . Z chęcią powróciłem do więzienia Blackgate w grze
Batman Orygins: Blackgate. Świetnie bawiłem się też przy nowym Shadow Warrior. Reszta
tytułów to średniaki i jeden przysłowiowy skok na kasę. Podsumowując, gdyby nie
zakończenie serii Castlevania nie bardzo było by o czym pisać. Jeden Batman to jednak
za mało, żeby zapomnieć o średniakach pokroju The Amazing Spider – Man 2,
czy o badziewiu jakim okazały się dwie części Metal Slug w HD.
Film i muzyka
Co do tej kategorii to odsyłam
Was na moją stronę w Filmweb. Zwłaszcza pod koniec roku obejrzałem sporo filmów,
ale szału nie było. Muzyka to wciąż te same kawałki. Ja po prostu lubię utwory
które już znam i słucham ich do znudzenia.
Kończąc chciałbym życzyć
wszystkim moim czytelniczkom i czytelnikom Szczęśliwego Nowego Roku 2015!