niedziela, 28 czerwca 2015

Batman nie dał rady



Batman: Arkham Kinight to jedna z niewielu gier na które czekałem w tym roku z utęsknieniem. Pierwotnie tytuł miał się ukazać już w 2014, ale twórcy dali sobie więcej czasu na dopracowanie ostatniego aktu trylogii. Każdy zwiastun nowej produkcji studia Rockstady przyjmowałem z zachwytem. Nadszedł w końcu upragniony dzień premiery.

Nie ukrywam, że jestem entuzjastą serii Arkham. Są to, moim zdaniem, najlepsze gry na licencji komiksowo – filmowej. Nawet trochę słabsza pod seria Batman Arkham Orgins wyprzedza wiele gier na podstawie komiksów o co najmniej dwie długości. 



23 czerwca miliony graczy zasiadło przed komputerami, aby poznać finał serii Arkham. Nadzieje były wielkie, a poprzeczka została zawieszona wysoko. Pierwsze recenzje konsolowych wersji gry były entuzjastyczne. Apetyty graczy został zaostrzony na tyle by w porę nie zauważyli oni nadciągających złowróżbnych czarnych chmur. Na parę tygodni przed premierą jeden z serwisów zagranicznych recenzując tytuł zdradził kto kryje się za maską tytułowego Arkham Kinight’a. Obrońcom moralności i czci kobiecej nie spodobało się również jaką rolę odgrywa w fabule Poison Ivy. Wymagania sprzętowe PC też nie napawały optymizmem. Prawdziwa apokalipsa miała dopiero nadejść.


Niecałe 24 godziny po premierze tytułu świat obiegła wiadomość, że nowa produkcja Rockstedy na PC jest tak koszmarnie zoptymalizowana, że wręcz nie grywalna! Oceny społeczności Steam mówią same za siebie. Gra uzyskała 11,480 głosów w większości negatywnych. Producentowi Warner Bros udało się to co nie udało się nawet Jokerowi, położył Mrocznego Rycerza na łopatki.


Ci, którym jednak udało się zagrać w B:AK na PC mówią przeważnie, że jest to wątpliwa przyjemność. Fabuła jest chaotyczna, sterowanie bat mobilem niewygodne i niestety od połowy gry konieczne, misje powtarzalne. Do tego dochodzą problemy techniczne na PC: wyświetlanie animacji w marnych 30 FPS i zawieszanie się gry.


Na dzień dzisiejszy wersja na PC została wycofana ze sprzedaży, a gracze muszą się uzbroić w cierpliwość, aż producent naprawi błędy w Pecetowej wersji. Zakupione egzemplarze pudełkowe można zwrócić do sklepu z gwarancją zwrotu pieniędzy. Złośliwi twierdzą, że B:AO zostało zrehabilitowane, a włodarze Sony przekupili Rockstedy, aby dostać dopracowany produkt na swoją konsolę. Takie złośliwości jeszcze przez jakiś czas będą krążyć po sieci. Niewątpliwie mamy pierwszego kandydata do branżowej porażki roku.
 
Aby osłodzić wam gorycz porażki poniżej taki mały żarcik: 




Co Wy sądzicie o całej sprawie? Piszcie w komentarzach.  

Ps: Znalazł się też Polski akcent. Otóż stacja TVN24 biznes i świat wyemitowała krótki materiał wątpliwej jakości merytorycznej chwalący nową grę z Mrocznym Rycerzem. Pozostawię ten chwyt marketingowy bez komentarza.
 
 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz