niedziela, 28 czerwca 2015

Christopher Lee - wspomnienie


7 czerwca świat pożegnał wielkiego aktora Christophera Lee. Był to jeden z tych niewielu aktorów, którego darzyłem uwielbieniem. Przez długie lata kojarzyłem go z rolą hrabiego Draculi, w którego wcielał się dziesięciokrotnie. W średniej szkole gdy moja fascynacja kinem grozy zaczęła się kształtować odkryłem Brytyjskie studio Hammer. Tym samym poznając inne role sir Christophera Lee. Jego charyzma wywarła na mnie niezatarte wrażenie. 

Każda jego rola to popis aktorstwa, nadał głębi wielu sztampowym postaciom. Mógł zagrać Jamesa Bonda, a jednak zagrał jego przeciwnika, człowieka ze złotym pistoletem. Gdy mówię Fuman Chu widzę twarz Christophera Lee. Szalony mnich Rasputin to, moim zdaniem, jedna z najlepszych jego kreacji. Nawet gdy pojawiał się w epizodycznych rolach, w koszmarnych produkcjach jak Polowanie na czarownice (2011), dodawał całemu filmowi powagi i blasku. Zagrał w ponad 300 filmach, z których widziałem jednak bardzo niewiele.

Pogłoski o tym, że Johnny Deep chce porzucić aktorstwo skomentował słowami:


Pewne rzeczy w tym zawodzie są naprawdę frustrujące – ludzie cię okłamujący, ludzie, którzy nie wiedzą, co robią, filmy, które okazują się czymś innym, niż miałeś nadzieję – więc tak, rozumiem, dlaczego Johnny Depp rozważa emeryturę. Zawsze zadaję sobie pytanie: co innego mógłbym robić? Kręcenie filmów nigdy nie było dla mnie tylko pracą, to było moje życie. Mam zainteresowania poza aktorstwem – śpiewam, napisałem książki – ale aktorstwo jest tym, co mnie napędza, tym, co robię. Daje mi cel w życiu. Patrzę realistycznie na ilość pracy, jaką mogę dostać w moim wieku, ale biorę to, co mogę – nawet dubbingi czy narrację.

Zawsze powtarzał, że sensem zawodu aktora jest publiczność, to dla niej stworzył i wzbogacił wiele filmowych kreacji. Był także miłośnikiem Hevy Metalu i wydał parę płyt na których daje popis swoich wokalnych zdolności.



Prywatnie był gentlemanem i człowiekiem o niepowtarzalnym poczuciu humoru. Nigdy nie zdobył Oskara. Był nominowany sześć razy do Saturna. W 2003 dostał nagrodę złoty popcorn, przyznawaną przez widzów. To właśnie dla publiczności jego odejście jest niepowetowaną stratą. Dla młodszego pokolenia widzów już zawsze będzie czarnoksiężnikiem Saurmanem i hrabią Doku z Gwiezdnych Wojen. Dla mnie niezapomnianym Draculą, szalonym mnichem Rasputinem, ikoną horroru. Ale przede wszystkim wielką filmową osobowością po której pozostanie pustka. Legendą na stałe zapisaną w sercu fana.
 

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz