piątek, 9 marca 2018

TOP 3 Komiksowych ekranizacji



Ekranizacje komiksów czy to w formie filmów kinowych, czy seriali telewizyjnych już od ponad dekady cieszą się niesłabnącą popularnością. Prym w tym względzie wiodą wysokobudżetowe widowiska wytwórni Marvel/Disney. Ich największy konkurent DC/ WB co prawda jest daleko w tyle jeśli chodzi o filmowe adaptacje komiksów, ale z powodzeniem od lat wydaje na rynek filmów domowych produkcje animowane i seriale o przygodach superbohaterów. Opowieści obrazkowe to jednak nie tylko faceci i kobiety w kolorowych rajtuzach. Komiks to medium i sztuka, która czerpie z bogactwa gatunkowego literatury i filmu. Na mojej „skromnej” półce z komiksami znajdują się serie ,które chętnie zobaczył bym na kinowym lub telewizyjnym ekranie. Po długim namyśle doszedłem do wniosku, że ograniczę się do trzech mało znanych szerszej publiczności tytułów. Wszystkie trzy nadają się zarówno jako materiał na serial telewizyjny jak i filmy kinowe.



MIEJSCE 3


Książę Nocy – tęsknie za klasycznym filmem o wampirach. Taką historię napisał i zilustrował jeden z mistrzów europejskiego komiksu Yves Swolfs. Saga rodu łowców wampirów, którzy ścigają pradawnego wampira, znanego jako Kerygan Trubadur, ma swój początek w późno średniowiecznej Francji i trwa, aż do XX wieku. Seria liczy sobie jak na razie siedem tomów. W rękach sprawnego filmowca jest to materiał na wspaniałą filmową trylogię. Pełna gotyckiego klimatu opowieść, krwawy horror nie stroniący od erotyki. Członkowie przeklętej rodziny Rougemontów to ludzie psychologicznie wielowymiarowi i moralnie niejednoznaczni. Demon którego ścigają jest przebiegły i śmiertelnie niebezpieczny dla rodzaju ludzkiego. Ta seria zasługuje na ekranizację w europejskim stylu, bez dziwactw w rodzaju wampirów wegetarian, chodzących za dnia i kochających życie.



MIEJSCE 2
 
Gotham Central – co byście powiedzieli na serial o gliniarzach z Gotham? Tak wiem, jest serial „Gotham”, który emitowany jest już od czterech sezonów, ale z komiksowym dziełem Eda Brubakera i Grega Rucka ma nie wiele wspólnego. Zamknięta w pięciu tomach seria komiksowa została nagrodzona statuetką Eisnera i Harveya. Trochę dziwne, że jest stosunkowo mało znana wśród rodzimych miłośników komiksu. Serie w Polsce w całości wydało wydawnictwo Egmont. Gotham Central określił bym jako kryminał/dramat policyjny. Poznajemy życiowe rozterki i ciężką pracę policjantów z Gotham. Sam Batman  pojawia się rzadko. Częściej wspomina się go w rozmowach między stróżami prawa, a wzywa się  jeszcze rzadziej. Złoczyńcy, jeżeli się pojawiają,  są źródłem prawdziwych ludzkich dramatów. Seria nie ucieka od trudnych tematów np. śmierci na służbie, czy korupcji w szeregach „błękitnych mundurów”. Gotham Central zasługuje na serial w stylu Nowojorskich gliniarzy!




MIEJSCE 1


Dylan Dog – Detektyw Mroku prosto z Włoch, to jedna z niewielu serii komiksowych, do których lektury chętnie i często wracam. Komiksy o przygodach Dylana Doga ukazują się we Włoszech nieprzerwanie od 1986. Nie licząc wydań specjalnych do dnia dzisiejszego ukazało się blisko 400 zeszytów! W Polsce jak do tej pory ukazało się 20 opowieści. Na polskim rynku, serie wydawało, z przerwami, wydawnictwo Egmont. W roku 2015 cykl przejęło małe wydawnictwo Bum Projekt. Niestety po wydaniu trzech tomów zbiorczych w 2016 roku Dylan Dog znowu przestał być wydawany na rodzimym podwórku komiksowym. Ubolewam nad tym faktem niezmiernie, ponieważ przygody Detektywa Mroku to intelektualna uczta. Serią zachwycał się sam Umberto Eco. Scenarzysta Tiziano Scalvi i szereg utalentowanych rysowników stworzyli serie grozy, która jest upiorna i zabawna, pełna nawiązań do kultury i literatury popularnej i filozofii. Seria porusza także tematy społeczne, przez co jest uniwersalna. Co prawda amerykanie nakręcili adaptację filmową w 2010, jednak jest to średniak, wydany bezpośrednio na rynek DVD. Komiks ten zasługuje na adaptację serialową. Gwarantuję Wam, że z odpowiednimi scenarzystami, odpowiednio wysokim budżetem i utalentowanymi aktorami na pokładzie, Dylan Dog z miejsca stałby się serialem kultowym.







Autor:

Dominik Kunat





niedziela, 25 lutego 2018

„To” S. King (recenzja książki)



Stephen King jest jednym z najbardziej znanych i poczytnych współczesnych pisarzy amerykańskich, specjalizujących się w literaturze grozy i Science Fiction. Przez fanów jest uważany za niekwestionowanego króla tego gatunku. Osobiście uważam, że King jest solidnym pisarzem, który ma niebywałe szczęście do ekranizacji swoich dzieł. Jedną z wielu adaptacji filmowych, którą posiadam w kolekcji filmów DVD, i która zapadła mi w pamięć jest TO, dwuczęściowy mini serial z lat 90. Adaptacja z 2017 roku w reżyserii Andreasa Muschiettiego bardzo podobała. Nie będę jednak pisał o filmach, ale o literackim pierwowzorze tychże.

Powieść To liczy sobie 1102 strony i została napisana w latach 1981 – 1985. Wydana została w roku 1986 i w niedługim czasie stała się jedną z najbardziej popularnych powieści Kinga. W Polsce pierwsze wydanie powieści w dwóch tomach pojawiło się dopiero w roku 1993 roku. Tak więc większość czytelników i kinomanów z mojego pokolenia poznało powieść Kinga za sprawą telewizyjnego serialu o którym wspomniałem wcześniej. Morderczy clown Pennywise dla mojego pokolenia zawsze będzie miał aparycję fenomenalnego aktora, charakterystycznego Tim’a Curry (sorry Skarsgard). Pierwszy raz serial oglądałem w roku 1991 roku. Chodziłem do pierwszej klasy podstawówki i produkcja ta zrobiła na mnie kolosalne wrażenie (po latach już znacznie mniejsze). Po obejrzeniu w kinie najnowszej adaptacji, postanowiłem w końcu sięgnąć po książkowy oryginał.

W powieści przeplata się ze sobą kilka okresów czasowych. Rok 1958 czyli pamiętne lato w miasteczku Deery w stanie Maine, gdzie poznajemy dzieciństwo bohaterów. Rok 1985 kiedy dorośli już bohaterowie spotykają się ponownie, aby ostatecznie pokonać przerażający ich koszmar, oraz kilka okresów z historii miasteczka Deery. Te ostatnie wydarzenia są na tyle ciekawie opisane, że można je traktować jako osobne opowiadania.

To można traktować jako powieść obyczajową z dużym udziałem grozy i elementów nadprzyrodzonych. Głównymi bohaterami są dzieci i ich w brew pozorom brutalny świat, a take dorośli, którzy w głębi duszy wciąż nie mogą poradzić sobie z traumami z dzieciństwa. Nostalgia za czasami beztroski została przez pisarza zastąpiona obrazem małomiasteczkowych realiów i brutalnej psychologii postaci. Do pewnego momentu ten zabieg działa i nagle… .

Pojawiają się wątki rodem z kiczowatych filmów SF i Dark Fantasy. Ale jeszcze za nim fabuła powieści skręci w kiczowate rejony, tytułowe To przybiera parę naprawdę przerażających postaci ,obrazów rodem z sennych koszmarów. Twórcy filmowi na pierwszy plan wysuwają tajemnicze coś w postaci przerażającego clowna mordercy dzieci. Historie o Deery i ataki Tego są naprawdę dobrze opisane. Niestety z czasem do fabuły wkrada się coraz więcej kiczu i zwyczajnie nie trafionych pomysłów. Bohaterowie i ich główni przeciwnicy z czasem zaczynają nudzić czytelnika. Końcowe rozdziały powieści to dziwaczna opowieść inicjacyjna, połączona z jakąś abstrakcyjną mitologią kosmologiczną. S. King po prostu nie wie, w którym momencie zakończyć tę opowieść.

Nie jest to, moim zdaniem, najlepsze dzieło pisarza. Wolę Misery, Zieloną Milę, czy moje ulubione Miasteczko Salem. Jeżeli nie jesteś wielkim fanem twórczości pisarza powieść cię po prostu zmęczy. Dzięki dobrze nakręconym filmowym adaptacjom, książka zyskała na popularności. Sama powieść zachwyci zapewne wiernych fanów pisarza. Pozostałych zapraszam przed ekrany.

Tytuł: TO Stephen King

Wydawnictwo: Albatros

Ilość stron: 1102


 Autor:

Dominik Kunat