Kilka dni temu zakończyło się halloween A.D. 2017. Nadeszła więc pora
na krótkie podsumowanie tego (przynajmniej dla mnie) magicznego dnia. Będę
brutalnie szczery w tym roku szału nie było.
Początek był wyśmienity, a mianowicie
od przedstawienia Dziadów na
żydowskim cmentarzu w Bielsku. Magia utworu wieszcza w takim miejscu działa ze
zdwojoną siłą. W tym miejscu przeczytacie relacje z tego wydarzenia. Niestety
31 października było już przeciętnie, pomimo, że dzień wcześniej zaopatrzyłem
się w halloweenowe łakocie. Przynajmniej było słodko.
Początkowo założyłem sobie, że
przez cały dzień będę zamieszczał na portalu społecznościowym wpisy na temat
duchów, upiorów itp. Niestety skończyło się na zamieszczeniu wpisu o 10
upiornych faktach na temat klasycznej powieści Legenda sennej doliny. Oraz teledysku do nowego serialu Egzorcysta. W tak zwanym między czasie
poczłapałem niczym zombie do kiosku, po Lśnienie
Stephena Kinga. Zobaczę jak po 15 latach od ostatniej lektury będzie mi się
tę powieść czytało.
Cały misterny plan wpisów poszedł się... straszyć, ponieważ
zacząłem oglądać ostatnie 6 epizodów drugiego sezonu Strangers Things i tak przeminęło mi pół dnia. Potem była dynia,
która w tym roku nie wyszła zbyt fajnie (dlatego nie zrobiłem fotki). Wybrałem
słaby projekt, ale za rok na pewno wytniemy niezłą dynię, obiecuje. W przyszłym
roku zaszaleję... chyba, że wcześniej umrę, będę miał depresje lub po prostu
się zakocham.
Halloween tegoroczne zakończyło
się śpiewająco przy lekturze To Stephena
Kinga (znowu on?!). Jednym zdaniem było strasznie przeciętnie i nudno, a miały
być filmy, konkursy, nagie wampirzyce, opowiadania i wilgotne mumie. Do
zobaczenia za rok.
Ps: Przynajmniej było dużo fajnej muzyki, kto nie słuchał ten truposz i trąba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz